Mind Mastery Intensive w Londynie.

7 minut czytania

Wyruszyłam pociągiem z Preston w czwartek i po popołudniu już byłam w Londynie. Jeszcze tylko metro, i za pół godziny powinnam być w hotelu. Oj, to była zaskakująca sytuacja. Z myślą o stacji Euston, gdzie miałam znaleźć metro, myślałam, że to będzie prosta sprawa. Jednak rzeczywistość okazała się zupełnie inna.

Podróż metrem wymagała trochę więcej determinacji niż się spodziewałam. Wreszcie dotarłam do podziemnego, następnie wysiadłam na stacji King’s Cross St. Pancras, tak jak planowałam. Ale aby znaleźć właściwą platformę, zabrało mi to trochę czasu. No cóż, pojeździłam sobie trochę metrem zanim dotarłam do celu.

Przez trzy godziny przechadzałam się po metrze, starając się znaleźć właściwą drogę. Czy była to sytuacja stresująca? Nie, wcale się nie bałam. Udało mi się zachować spokój.

Dotarcie na stację Victoria okazało się kolejnym wyzwaniem. Następnie przesiadka na innej stacji i linia Metropolitan, aż w końcu wysiadka na Earl’s Court Rd.

W końcu doszłam do hotelu. Byłam ogromnie zmęczona, pot zalewał mnie, a torbę podróżną ciągnęłam jak cegiełkę. Ale ważne, że znalazłam właściwą drogę. Patrząc na przelatujące nade mną samoloty, poczucie zrealizowania wynagrodziło mi trudy podróży.

By dodać odrobinę pikanterii, muszę wspomnieć o jednym szczególe – miałam na sobie jedną parę butów, które wydawały się zupełnie zwykłe, pomijając jedno małe detale: miały obcasy o wysokości 10 cm. W tych butach przemierzałam trzy i pół dnia – całkiem nieźle, jak na mnie!

Nadszedł ten wyjątkowy i wyczekiwany dzień, 11 października 2019 roku – Londyn Millionaire Mind Intensive. Tego właśnie dnia miałam okazję uczestniczyć w tym wydarzeniu, które miało odmienić moje myślenie i podejście do życia.

Rozpoczęło się od pierwszego dnia warsztatów, który miał miejsce w hotelu Ibis London Earls Court, przy ulicy 47 Lillie Road, Earl’s Court, SW6 1UD, w samym sercu Londynu. A co było najbardziej fascynujące, to fakt, że byłam pierwszą osobą, która zarejestrowała się na tym wydarzeniu. To mnie zaskoczyło i sprawiło, że poczułam się wyjątkowo. Dodatkowo, jako pierwsza otrzymałam specjalną, zieloną książkę, znaną jako „workbook”, która miała być moim przewodnikiem podczas tych intensywnych dni.

A za mną tworzyła się kolejka sięgająca aż do Arizony, hehehe. Jak miło mieć pokój w tym samym hotelu, w którym odbywa się to wydarzenie. Dziś minął pierwszy dzień warsztatów, a moje emocje sięgają zenitu. Jestem ogromnie pod wrażeniem tego, co mnie tu spotkało. Prowadzący, MAC ATTRAM, oddaje się temu z całego serca. Jest jak wulkan pełen radości i pozytywnej energii, który wylewa się na wszystkich obecnych.

W sali zebrało się aż 1000 osób, co naprawdę robiło wrażenie. Energia, radość i zaangażowanie były niesamowite. Szkolenie trwało aż do 22:00 wieczorem. Mimo zmęczenia, ludzie wytrwale pozostawali na miejscu. Wiele osób było pewnie już głodnych, ale zdecydowali się zostać do końca.

Podczas szkolenia przeprowadzono wiele różnorodnych ćwiczeń. Jedno z nich szczególnie dotknęło mnie osobiście. Uświadomiło mi, że muszę zmienić swoje podejście do pieniędzy. To zadanie pokazało, jak wiele bzdur i przekonań o pieniądzach były nam wpojone już od dzieciństwa. Zastanawiam się, dlaczego dopiero teraz to dostrzegam. Może dlatego, że nasi rodzice także byli kształtowani przez te same schematy myślowe, które przekazywali dalej, nie zdając sobie sprawy, że to może być krzywdzące dla nas, ich dzieci.

Nie mogę dokładnie opisać tych ćwiczeń, ale wartością dodaną były reakcje uczestników. W pewnym momencie prowadzący zadał pytanie: „Jakie emocje pojawiły się po tym ćwiczeniu?” Rękę podniósł młody chłopak, którego imię zmienię na Daniel, z uwagi na RODO. Był widocznie przerażony, jego ręce drżały jak galaretka. Opowiedział o swoich odczuciach i emocjach, które przetoczyły się przez niego po wykonaniu ćwiczenia. Jego szczerość była poruszająca. Opowiedział także o swojej historii, co mocno mnie uderzyło. Szybko oceniłam go wcześniej, tylko po tym, że przeklinał. To było ogromne dla mnie zaskoczenie i uświadomienie sobie, że sama popełniłam błąd w ocenie człowieka.

Trzeci dzień warsztatów okazał się być najtrudniejszy i najbardziej emocjonalny. Pomógł mi zrozumieć pewne sprawy z przeszłości. Wczułam się w buty mojego taty i zrozumiałam jego działania oraz „dlaczego” za nimi stało. To może brzmieć dziwnie, ale to było zrozumienie, a nie usprawiedliwienie. Nie chodzi o to, że miałabym zgadzać się z jego zachowaniem, bo takie usprawiedliwienie jest niemożliwe. Chodzi o to, że zrozumiałam, co skłoniło go do pewnych decyzji. To ogromna różnica, więc proszę, nie myl tych dwóch pojęć.

To były moje pierwsze takie warsztaty, i jestem niezwykle szczęśliwa, że się na nie wybrałam. To wspaniałe doświadczenie pozwoliło mi poznać wiele niesamowitych osób z różnych zakątków. Cieszę się także, że miałam okazję spotkać kilku swoich rodaków – to naprawdę niesamowite.

Wrócę teraz do wspomnienia o swoich rodakach. Miałam przyjemność podzielić pokój i bliżej poznać moją nową znajomą, Karolinę Mazur. Karolina była dumnie reprezentującą zespół osobą, pełną energii. Miała różowe włosy i zawsze na twarzy uśmiech. Była to dla mnie spotkanie z wyjątkową istotą, jakiej jeszcze nie znałam. Jej ogromne serce jest zawsze gotowe na uśmiech i pomocną dłoń dla każdego.

Warto zatrzymać się na chwilę i przemyśleć: NIC naprawdę nie ma większego znaczenia niż to, które Ty mu nadajesz. To Ty masz wpływ na sposób, w jaki to odczuwasz. To Ty decydujesz.

Pewnie pomyślisz: „Jej to pewnie wszystko przyszło łatwo.” Ale wcale nie jest tak. Nic nie pojawia się na wyciągnięcie ręki, wszystko, czego pragniemy osiągnąć, wymaga wysiłku i działania. Jeśli np. jesteśmy niezadowoleni z naszego ciała, czujemy się otyłymi, to możemy to zmienić. Musimy podjąć decyzję i ruszyć w tym kierunku. To oznacza zdobywanie wiedzy w danym temacie, zmianę nawyków żywieniowych, regularne ćwiczenia. Działanie jest kluczem, bez narzekania i marudzenia.

A teraz posłuchaj uważnie: Co osiągniemy, trzymając złość, porównując się z innymi? Czy to nam w czymkolwiek pomoże? To jak picie trucizny i oczekiwanie, że ktoś inny umrze za nas. Czyż nie?

Jednym z największych wyzwań dla wielu było złamanie strzały. Ja osobiście złamałam ją za pierwszym podejściem i poczułam ogromną radość. Poczułam, że unoszę się w powietrzu. To ćwiczenie nie było łatwe, nie wszyscy je zdołali wykonać, część osób opuściła salę. Zanim przystąpiliśmy do tego ćwiczenia, musieliśmy podpisać oświadczenie, że zdajemy sobie sprawę z ryzyka.

W ostatnim dniu otrzymaliśmy każdy książkę z ćwiczeniami na dodatkowe 90 dni. Jednakże o 19:00 wieczorem musiałam opuścić salę wcześniej, ponieważ mój pociąg odjeżdżał o 20:59. A teraz, na koniec, chciałabym podzielić się z tobą zabawną sytuacją, która miała miejsce hehehhe.

W niedzielę nadszedł czas, aby opuścić pokój do godziny 12:00 popołudniu. Zdecydowałam więc, że zostawię swój bagaż w wyznaczonym miejscu, aby nie musieć go nosić po całej sali. Recepcjonista poinformował mnie, że posiadają specjalny pokój na przechowywanie bagażu, więc tam zostawiłam swoje rzeczy. Otrzymałam kwitek potwierdzający.

Teraz wracamy do wieczoru, godzina 19:00. Potrzebowałam taksówki, ale okazało się, że nie ma dostępnych. Próbowałam zamówić Ubera, ale również bezskutecznie. Wtedy chłopak z recepcji, młody Rumun (o ile dobrze pamiętam), zaczął mi pomagać. Wskazał na kierowcę w holu, który oczekiwał na gościa z hotelu, aby go zawieźć na stację Euston.

Początkowo zastanawiałam się, czy warto jechać z nieznajomą osobą, ale pomyślałam sobie „Dobra, to jest mój kierunek.” Wyszliśmy, aby odebrać mój bagaż, a chłopak zachęcił mnie, żebym powiedziała kierowcy, że nie pamiętam numeru pokoju. Niezbyt chciałam tego robić, ale jednak to zrobiłam. W kierunku holu głównego z bagażem ruszyliśmy, a recepcjonista zapytał kierowcę, czy pamięta numer pokoju. Kierowca odpowiedział: „1109.” Zaczęłam się śmiać ze zdziwienia i krzyknęłam z radością, że to jest numer mojego pokoju. Recepcjonista był widocznie zdziwiony hehehehe.

Gdy już byłem na stacji, zobaczyłam informację, że mój pociąg opóźnia się. To jednak nie miało znaczenia – najważniejsze, że byłem na miejscu. Dopiero w pociągu przyszła mi do głowy myśl: „Ale jak to w ogóle możliwe z tą taksówką?” Wtedy przypomniałam sobie, że wcześniej oddałam bagaż do przechowalni, gdzie obsługę sprawowała inna osoba. Nazwijmy go Emanuel, Hiszpan. W trakcie rozmowy wspomniałam mu o potrzebie taksówki na godzinę 19:00 wieczorem, a on, bez mojej wiedzy, zorganizował ją dla mnie hahahahah.

XOXO
signature

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

  • Gratiana
    17 października, 2019

    Super Aniu, aż Ci zazdroszczę. Bardzo dobrze, że tam byłaś, a korzyści są ogromne , super !

    • Anna Maria
      17 października, 2019

      tak
      ćwiczenia były niesamowite zmuszały do myślenia cały program był mistrzostwo 🙂
      Tony Robbins jeszcze jego chciałabym zobaczyć w akcji 🙂
      pozdrawiam

  • Karo
    17 października, 2019

    Mega Aniu ja tez wierze w prawo przyciągania .
    Jesteśmy tym o czym najwiecej myślimy 😊
    Pozdrawiam z uśmiechem 😁❤️

    • Anna Maria
      21 października, 2019

      niesamowity event ciesze się że byłam tam z Tobą
      pozdrawiam